W Japonii możemy spotkać się z czymś, co nazywa się „festiwal bojowy” i choć niekoniecznie brzmi to zachęcająco, to z całą pewnością warto się dowiedzieć, czym on jest. Jednym z największych tego typu festiwali jest właśnie Nada no kenka (jap. 灘のけんか, czyli „bitwa o Nada”, gdzie Nada oznacza obszar, znajdujący się w południowo-wschodniej części prefektury...
JapońskiNADA NO KENKA – „festiwal bojowy”
W Japonii możemy spotkać się z czymś, co nazywa się „festiwal bojowy”
i choć niekoniecznie brzmi to zachęcająco, to z całą pewnością warto się dowiedzieć, czym on jest. Jednym z największych tego typu festiwali jest właśnie Nada no kenka (jap. 灘のけんか, czyli „bitwa o Nada”, gdzie Nada oznacza obszar, znajdujący się w południowo-wschodniej części prefektury Hyōgo). Organizowany jest 14 i 15 października w mieście Himeji, a dokładniej w świątyni Matsubara Hachiman i w jej okolicach. Himeji z kolei znajduje się właśnie na terenie Nada w prefekturze Hyōgo. Jego popularność sięga daleko po za granice kraju. Tak jak w większości festiwali i tutaj mamy do czynienia z paradą, wśród której występują liczne mikoshi1. Jest jednak pewna rzecz, która odróżnia ją od innych świątecznych pochodów – tutejsze mikoshi zderzają się i wpadają na siebie. Nie ma żadnych ustalonych reguł, czy schematów – wszystko jest bardzo spontaniczne. Nie wiadomo, co było przyczyną powstania, ani kiedy dokładnie sięgają początki Nada no kenka, a jedynie, że był to okres Muromachi, czyli lata 1337-1573.
Każdego roku siedem lokalnych zespołów (złożonych tylko z mężczyzn) z Himeji niesie do świątyni przepięknie udekorowane złotem i srebrem mikoshi, a teren sanktuarium staje się areną do walk. Z początku są to tylko szturchnięcia, które z czasem przeistaczają się w prawdziwą walkę. Niestety kilka razy zdarzyło się tak, że uczestnik matsuri poniósł śmierć. Mimo iż jest to tylko zabawa, niektórzy biorą to na poważnie i możliwe są przeróżne obrażenia wśród walczących. Niegdyś samurajowie cenili bardziej lojalność niż swoje życie, a kobiety japońskie wolały umrzeć, niż żyć utraciwszy wiarę. W pewnym sensie taka mentalność dalej tkwi w japońskim narodzie, dlatego niektórzy potrafią poświęcić własne życie dla dobra drużyny, aby ta mogła zwyciężyć. Dla nas może wydawać się to niezrozumiałe, ale Japonia właśnie taka jest. Wszystko robione jest tak, aby nie przynieść wstydu rodzinie, przyjaciołom, firmie w której się pracuję itp. Japończycy wierzą, że im bardziej mikoshi będą się zderzać, tym bardziej uradowani będą bogowie.
Oprócz walki, drugim najważniejszym elementem tego wydarzenia jest yatai neri (jap. 屋台練り, czyli „niesienie platform”) – parada składająca się z pięknie ozdobionych platform. Każda z nich otoczona jest grupką ludzi, niosącą w rękach gałązki bambusowe zakończone papierową ozdobą, przypominającą kwiat. Yatai oznacza „platformę”, a neri w języku japońskim standardowym „ugniatać, zgniatać”. Zlepek tych słów wydaje się pozbawiony sensu, jednakże właśnie na obszarze Nada słowo to ma odmienne znaczenie, a znaczy tyle co „nieść”. Tej kolorowej paradzie towarzyszą tancerze, którzy często przywdziewają maski w kształcie głowy lwa. Zwierzę to bowiem symbolizuje obrońcę, odpędzającego złe duchy, a przynoszącego zdrowie i dostatek.
Autor: Sandra lektorka języka japońskiego w szkole językowej Lingua Pro w Bydgoszczy